czwartek, 13 sierpnia 2009

Moje "wegetariańskie" serce ma za swoje. Przed udaniem się na zasłużony spoczynek znalazłam komara. Postanowiłam go wynieść przy pomocy moich narzędzi wege myśliwego, czyli słoika i kartki papieru. "Polowanie" udało się znakomicie. Wyniosłam dziada do przedpokoju, żeby tam przenocował. Szparko przybiegłam do mojej...sypialni, ale niestety musiałam zaraz wracać do komarowego zakątka, bo zostawiłam niezgaszone światło. Nie wiem, czy krwiopijca wrócił na mnie, czy jego pobratymcy przyczaili się gdzieś, ale rano obudziłam się pokłuta, nawet na palcu wskazującym. Ech. Lajf!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz